aaa4
Początkujący
Dołączył: 05 Sty 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:13, 06 Lip 2017 Temat postu: dawid |
|
|
Po raz ostatni widzieli sie z tym przedzierzgnietym w herolda zlodziejaszkiem nieco ponad dziewiec miesiecy temu, kiedy spotkal sie z nimi na odprawie po odbyciu polowy patrolu. Cymry spedzila wtedy czas na swawolach z Rolanem. I ona, i jej Wybrany na smierc zapomnieli o niemal nadnaturalnej plodnosci ogierow z Gaju. Wynik byl z gory przesadzony - ku wielkiemu zmartwieniu Cymry i Skifa.Talia znala Skifa lepiej niz Kris. Kiedy oboje byli uczniami w kolegium stali sie sobie tak bliscy, ze krew przypieczetowala ich braterska przysiege. Z duzej odleglosci Talia potrafila lepiej od Krisa wnioskowac z jego postaci.
Oslonila oczy dlonia i skinela lekko.
-Nie grozi nam katastrofa. Zanosi sie na cos powaznego, jednak nie zaszedl zaden nieprzewidziany, wymagajacy natychmiastowego dzialania wypadek.
-Jak mozesz to stwierdzic z tak duzej odleglosci?
-Po pierwsze: nie wyczuwam wzburzonych uczuc; po drugie: gdyby sprawy przedstawialy sie powaznie, jego twarz bylaby pozbawiona wszelkiego wyrazu, jak kamien. Jego wyglad swiadczy, ze jest czyms zaniepokojony, jednak moze to byc w zwiazku z Cymry.
Skif dostrzegl ich i szalenczo pomachal im na powitanie, a Cymry zwolnila swoj galop na zlamanie karku. Przyspieszyli za to Talia i Kris, ku niezadowoleniu ich jucznych mulow.
-Na Niebiosa! Czy bylem kiedy bardziej rad, widzac was oboje? - wykrzyknal Skif, gdy znalezli sie w zasiegu glosu. - Cymry przysiegala, ze jestescie juz niedaleko, ale obawialem sie, ze przyjdzie mi galopowac przez kilka marek na swiecy, a nie lubie opuszczac malenstwa na tak dlugo.
-To brzmi tak, jakbys nas oczekiwal. Skif, co sie dzieje? - zapytal zaniepokojony Kris. - Co toba kieruje, zes tutaj przybyl?
-Nic, co by dotyczylo ciebie; mnostwo, co sie tyczy jej. Bacz, prosze, iz mowie to w najwiekszym sekrecie. Nie zyczylibysmy sobie, by ktos zwiedzial sie, ze zostalas ostrzezona, Talio. Wymknalem sie w imieniu nieszczesliwej pani.
-Kogo? Elspeth? Selenay? Co...
-Chwileczke, zgoda? Probuje wam to wlasnie powiedziec. Elspeth prosila mnie, bym ruszyl wam na spotkanie. Cos nam sie [link widoczny dla zalogowanych]
widzi, ze rada probuje wydac ja za maz, a to wcale nie przejmuje jej dreszczem radosci. Chce, bys wiedziala o tym zawczasu i miala czas na wykoncypowanie argumentow dla rady, ktora ma sie zebrac jutro.
Skif sciagnal wodze Cymry i zrownal sie z nimi. Przyspieszyli kroku.
-Alessandar oficjalnie oswiadczyl sie ojej reke w imieniu Ancara. Mnostwo
za tym przemawia i z wyjatkiem Elcartha, Kyrila i Selenay doslownie kazdy z za
siadajacych w radzie jest temu przychylny. Spory ciagna sie od dwoch miesiecy,
lecz od tygodnia przybraly na sile i [link widoczny dla zalogowanych]
wydaje sie, ze Selenay, znuzona, zaczyna krok
po kroku ustepowac. To dlatego wlasnie Elspeth uczynila mnie swym goncem
13
Post został pochwalony 0 razy
|
|